Obejrzałem niedawno "Dziewczynę z tatuażem", tę z 2011 roku... Prawie na siłę, bo poprzednia wersja "Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet" podobała mi się o wiele bardziej, pozostałe 2 części także są niezłe (no ale na te 2 nowsze trzeba czekać z porównaniem).
Nie wiem... Ani nie zbudowali napięcia od początku, fabuła wrzucona na szybkiego, gra aktorska taka jakaś "zamerykanizowana" i sztuczna momentami, a sam film "ładny", szwedzka wersja o wiele surowsza i dzięki temu lepiej zwraca się uwagę na to, co się dzieje, zamiast na oprawę wizualną... Lubię kino niezależne i z innych krajów, niż USA, jakoś inny klimat w tym wszystkim potrafią stworzyć, przy tym posługując się językiem z danego regionu, a nie ogólnie przyjętym angielskim.
Poza tym całość wyglądała dla mnie jak zlepek scen, szybkich zmian, przeskoków pomiędzy akcjami, urywanymi scenami (gdzie można było rozszerzyć lub dokończyć jedną, a potem przejść do kolejnej, dziejącej się w innym miejscu, zamiast skakać), krótkimi wstawkami, niedopowiedzianymi dialogami (czasami zdarzało się, że ktoś o czymś wiedział, a nie wiadomo skąd, bo nie było to pokazane w żadnej rozmowie). Zdarzało się też, że niektóre ważniejsze sceny, wpływające na dalszy rozwój wydarzeń i porządkujące myśli, były potraktowane po macoszemu, wręcz na od***... Bałagan.
Nawet obsada mnie trochę drażniła. Craig roztrzepany i czasami drętwy, raczej pseudobiznesmen, niż dziennikarz, Rooney Mara ujdzie (choć bardziej mi do roli nastolatki pasuje), ale jednak wyglądała mi na zwykłą dziewczynę, a nie taką z problemami i nie dopuszczającą nikogo do siebie... Jednak Noomi Rapace o wiele lepiej wypadła w roli Salander (gdzieś tam czytałem, że chcieli ją do amerykańskiej wersji, ale ponoć odmówiła), o wiele wyraźniej to było widać w jej zachowaniu na ekranie. No i charakteryzacja o wiele lepsza.
Berkoff i Plummer za to odwalili niezłą robotę w tej nowej wersji, ich gra mi się podobała.
Powiem krótko: jeśli ktoś nie czytał książki, to po obejrzeniu tej starszej wersji (najlepiej wszystkich 3-ech części naraz jedna po drugiej) będzie zadowolony. Wprowadzony w temat, obejrzy dobrą grę aktorską i zostanie wciągnięty w ponury klimat budowanym stopniowo nastrojem z bardzo dobrą muzyką. I tutaj czuć, że ten film grają przede wszystkim dwie osoby: dziennikarz i ta dziewczyna. Lepiej zostali ukazani i od samego początku przedstawieni, przez co widz głównie na nich skupia uwagę i z niecierpliwością czeka na rozwój wydarzeń.
Filmu z 2011 roku nie skreślam, bo nie jest wcale taki zły, można obejrzeć raczej dla zasady, a przynajmniej tak się okazało w moim przypadku po seansie
Ale to tylko ja...