[PL] Freehandy atakuja!!!
-
Kotlet_Schabowy
[PL] Freehandy atakuja!!!
Założyłem ten temat by zgodnie z życzeniem Mahonia rozwinąć zalążek mych poglądów na temat ostatnio bardzo popularnych freehandów.
Otóż ostatnio zauważyłem ,że wielu malarzy co raz częściej postanawia wzbogacić swe prace pojedynczymi malunkami. Nie mam nic przeciwko namalowaniem czegoś co ma delikatnie ozdobić płaszcz czy inne elementy. Nie wyrażam także dezaprobaty przed malowaniem trochę ambitniejszych freehandów z tyłu płaszcza w postaci jakiś zwierząt, czaszek itp. Jednakże "obładowywanie" całej figurki malunkami moim zdaniem trochę mija się z główną ideą ,czy duszą(jeśli można tak powiedzieć) tego hobby.
Swoją tezę mogę poprzeć faktem ,iż dla mnie i chyba wielu innych osób podstawowym założeniem przy malowaniu figurki było sprawienie by wyglądała ona jak najbardziej realistycznie ,bądź odzwierciedlała klimat jakiegoś upodobanego świata z filmu, książki, gry komputerowej czy komiksu. Gdy patrzę na sztandarowy przykład przeładowania figurki freehandami czyli Golgothe autorstwa Victora Hardego odnoszę wrażenie ,że ta figurka nie sprawia wrażenia dynamicznego demona ,tylko posągu z licznymi dziełami sztuki. Chylę oczywiście czoło przed talentem tej osoby ,ale jeżeli pójdziemy dalej tą drogą to niedługo w ogóle nie będzie trzeba rozjaśniać elementów anatomii danej figurki ,bo w to miejsce będzie można namalować bardziej czy mniej wyszukany, wszystko zakrywający freehand.
A co sądzą na ten temat inni użytkownicy, tudzież administratorzy i moderatorzy tego forum?
Otóż ostatnio zauważyłem ,że wielu malarzy co raz częściej postanawia wzbogacić swe prace pojedynczymi malunkami. Nie mam nic przeciwko namalowaniem czegoś co ma delikatnie ozdobić płaszcz czy inne elementy. Nie wyrażam także dezaprobaty przed malowaniem trochę ambitniejszych freehandów z tyłu płaszcza w postaci jakiś zwierząt, czaszek itp. Jednakże "obładowywanie" całej figurki malunkami moim zdaniem trochę mija się z główną ideą ,czy duszą(jeśli można tak powiedzieć) tego hobby.
Swoją tezę mogę poprzeć faktem ,iż dla mnie i chyba wielu innych osób podstawowym założeniem przy malowaniu figurki było sprawienie by wyglądała ona jak najbardziej realistycznie ,bądź odzwierciedlała klimat jakiegoś upodobanego świata z filmu, książki, gry komputerowej czy komiksu. Gdy patrzę na sztandarowy przykład przeładowania figurki freehandami czyli Golgothe autorstwa Victora Hardego odnoszę wrażenie ,że ta figurka nie sprawia wrażenia dynamicznego demona ,tylko posągu z licznymi dziełami sztuki. Chylę oczywiście czoło przed talentem tej osoby ,ale jeżeli pójdziemy dalej tą drogą to niedługo w ogóle nie będzie trzeba rozjaśniać elementów anatomii danej figurki ,bo w to miejsce będzie można namalować bardziej czy mniej wyszukany, wszystko zakrywający freehand.
A co sądzą na ten temat inni użytkownicy, tudzież administratorzy i moderatorzy tego forum?
-
Demi_morgana
- Chest of Colors

- Posts: 15233
- Joined: 9 Apr 2005, o 02:51
- Location: Eldorado
- Contact:
RE: [PL] Freehandy atakują!!!
osobiscie uwazam ze to rownie akademicka dyskusja co na temat: czy malowanie figurek jest sztuka czy nie 
wg mnie to wyłącznie kwestia gustu i osobistego podejscia: czasem nadmiar freehandow psuje wyglad modelu, czasem odwrotnie...
wg mnie to wyłącznie kwestia gustu i osobistego podejscia: czasem nadmiar freehandow psuje wyglad modelu, czasem odwrotnie...
Last edited by Demi_morgana on 19 Jun 2007, o 11:21, edited 1 time in total.
RE: [PL] Freehandy atakują!!!
zgadzam się z Demim (i - jak się okazuje - także z Kotletem), bo także uważam że "co za dużo to niezdrowo". freehandy są OK i bardzo pasują do światów zarówno WFB jak i 40K. I to zarówno te proste - orkowe glyphy, jak i skomplikowane religijne arcydzieła na figurkach inkwizycji czy Imperium.
Ale podobnie jak Kotlet uważam, że figurki reprezentują zazwyczaj postacie, więc powinny wyglądać tak jak one. Więc jeśli jakiś czarodziej nosi płaszcz pokryty cały malunkami, albo drzewiec ma całą korę umalowaną przez graficiarzy
to taki jest klimat tych postaci.
Podobnie - jeśli ktoś maluje posąg to winien wyglądać jak posąg...
Golgotha była kunsztowna, pokazywała umiejętności autora, ale nie do końca była w moim guście - właśnie ze względu na ów przesyt... Wiedzieć kiedy przestać - to też jest sztuka
Ale podobnie jak Kotlet uważam, że figurki reprezentują zazwyczaj postacie, więc powinny wyglądać tak jak one. Więc jeśli jakiś czarodziej nosi płaszcz pokryty cały malunkami, albo drzewiec ma całą korę umalowaną przez graficiarzy
Podobnie - jeśli ktoś maluje posąg to winien wyglądać jak posąg...
Golgotha była kunsztowna, pokazywała umiejętności autora, ale nie do końca była w moim guście - właśnie ze względu na ów przesyt... Wiedzieć kiedy przestać - to też jest sztuka
Czesc!
Imo nie ma jednego slusznego sposobu na malowanie figuraskow.Co osoba to inaczej sie na to zapatruje :)Dzieki temu mozemy sobie poogladac i freehandy i rdzawe metaliki i cala mase innych rzeczy:)Ale co z tego nam przypadnie do gustu to juz kwestia indywidualnych preferencji i smaku.
pozdrawiam pzremol
Imo nie ma jednego slusznego sposobu na malowanie figuraskow.Co osoba to inaczej sie na to zapatruje :)Dzieki temu mozemy sobie poogladac i freehandy i rdzawe metaliki i cala mase innych rzeczy:)Ale co z tego nam przypadnie do gustu to juz kwestia indywidualnych preferencji i smaku.
pozdrawiam pzremol
Co do freehandów to oprócz obrazów są jeszcze inne ozdoby typu : rysy, dziury, łaty na ubraniach itp. Nie wiem czy są one nazywane freehandami ale ten typ malowania wg. mnie pozytywnie moze wpływać na realizm figurki oraz wzbogacić rzeźbe modelu tworząc pewną fakture powierzchni której rzeźbiarz nie wymodelował. Możemy tak otrzymać dziury w pancerzu, fakture drewna itp.
A co do obrazów na figurkach to mogą być wykorzystywane na wiele sposobów. Wiadomo że same freehandy na modelu wyglądają specyficznie i raczej mało atrakcyjnie. Jednakże dobrze użyte i rozmieszczone mogą ładnie ozdobić model.
Co więcej zauważyłem że freehandy pomagają podbijać cene ebayowych modeli. Dla nie umiejących malować są czymś nieosiągalnym i przez to również cennym.
A co do obrazów na figurkach to mogą być wykorzystywane na wiele sposobów. Wiadomo że same freehandy na modelu wyglądają specyficznie i raczej mało atrakcyjnie. Jednakże dobrze użyte i rozmieszczone mogą ładnie ozdobić model.
Co więcej zauważyłem że freehandy pomagają podbijać cene ebayowych modeli. Dla nie umiejących malować są czymś nieosiągalnym i przez to również cennym.
[PL] Freehandy atakują!!!
Dobry temat 
To i ja się dorzucę. Uważam, że freehand wzbogaca model, ale najważniejsze dla mnie jest nawiązanie do tematyki i klimatu armii, pojedynczego modelu (konkurs, kolekcja na półce, eBay, zlecenie) oraz tego, co autor chciał przez taki "dodatek" przekazać.
Wiadomo, że do Orków pasują różne "kaligraficzne" worki, do Eldarów runy itd. Tatuaż na ogrze też ma swoją wymowę, lilia na płaszczu czarodziejki również, spodnie harlequina w kratkę, księga u czarodzieja itp.
Poza tym sam bardzo lubię realistyczne malowanie, więc nie zawsze podoba mi się wielki wzór na całym płaszczu, wyobraźcie sobie takie coś w skali 1:1
Owszem, to fantastyka i jest dowolność, ale dla mnie o wiele lepiej wygląda jakieś pnącze u dołu płaszcza, małe runy, niż "dzieło na dziele"
Do tego można dodać jakiś symbol, ale żeby było tam trochę płaszcza samego jeszcze
To jest na pewno pokaz umiejętności, ale dla mnie istnieje jeszcze coś takiego, jak estetyka na modelu i zrównoważenie pomysłu z końcowym efektem na figurce.
Natomiast jeśli chodzi o malowanie dużych powierzchni (płaszcze, spodnie), to, moim zdaniem, nie zawsze jest to wskazane, gdyż sam model jest przez to zasłonięty i niejako zepchnięty na dalszy plan, a przecież figurka jest głównym tematem. Tak, jak mówi Mahoń - "co za dużo, to niezdrowo".
Podobnie ma się sytuacja z dioramami, daleko nie trzeba szukać, I we freehandach i w dioramach najważniejsze są: kompozycja i umiar, powinno być to stonowane, żeby całość nie była przeładowana, jak już to Kotlet zauważył. Cała idea idzie w gruzy wtedy, nic nie widać po prostu, robi się z tego "sztuka dla sztuki", nie wiadomo, czy to model, czy malunki na nim są głównym tematem.
Umiejętnie wpasowany freehand niejako idealnie pasuje do modelu, gdyż wtedy wydaje nam się, że właśnie to, a nic innego powinno być w tym, a nie innym miejscu. Prawda, że niektóre figurki mają dużo miejsca na szaleństwa, ale nie zawsze uda się uzyskać dobry efekt. Jest pełno figurek, które są pięknie pomalowane, a nie mają wcale freehandów, są modele, na których nic nie widać (bo są zamalowane wzorkami i malunkami), no i są modele, na które patrzymy i patrzymy i napatrzeć się nie możemy
A gust? Sprawa osobista, nie ma tu co dywagować, bo "jeszcze się taki nie urodził, coby wszystkim dogodził".
I tyle, sam lubię freehandy, na pewno są wskazane na sztandarach, bo jest to z pewnością urozmaicenie modelu. Niektórzy robią szmatki tylko z weatheringiem i też jest dobrze. Nie ma złotego środka. Mnie się na przykład bardzo podoba model wampira ze sztandarem Przemosza (z tym nietoperzem na "wysięgniku"
), widziałem na żywo i nic mu nie brakuje. Sztandar pomalowany, model dopracowany i jest OK.
A że ostatnio panuje (znów coś innego) moda na freehandy, bo już ludziom NMM się przejadł (:?:), to tak już będzie
Przyjdzie moment, że niewiele nowego będzie można uzyskać malując figurkę (apokalipsa - żart oczywiście)
Wszystkie techniki i dodatki zostaną oklepane i co wtedy?
Dlatego właśnie ludzie, którzy malują nieszablonowo, "po swojemu", konwertują, dodają elementy, dodają nowe wzory, wyznaczają nowe ścieżki i trendy, są popularni i są też takim "motorem napędowym" dla innych, inspiracją, źródłem pomysłów. Mówi się wtedy, że ich modele są pomalowane "ze smakiem", w "dobrym guście". I dobrze jest zwrócić uwagę na to, co w tych modelach jest wyeksponowane, a co potraktowane "zwyczajnie".
Freehandy nie zawsze były aż tak eksponowane, jak dzisiaj. Pamiętacie, jak kiedyś ludzie uwielbiali malowanie artystyczne? Dziś też lubią, ale wolą już bardziej realistyczne. NMM jak dla mnie to połączenie techniki artystycznej z realizmem. Nie ma tu metalików i zacieków malowanych Tin Bitzem np., a za to są brązy. I w drugą stronę, są malowane miecze, które pod odpowiednim kątem (tu NMM przegrywa z metalikami) sprawiają wrażenie lśniących. Malowanie realistyczne jest o wiele trudniejsze (nawet metalikami), moim zdaniem, nie mówiąc już o uzyskiwaniu efektów eksploatacji przy użyciu farb niemetalicznych.
A już tak na koniec powiem, że moim guru malarskim jest Jakob Rune Nielsen (głównie ze względu na styl i metaliki), a u niego bardzo mało jest freehandów, inaczej - są tam, gdzie być powinny, a nie "zaśmiecają" modelu
Jest u mnie na liście malarzy numerem 1. Następnym malarzem jest dla mnie Michael Anderson, równie realistyczne malowanie. Kto tam jeszcze? Victor Hardy, potem malarz o nicku "razza" na CMON (wzbogacił styl 'Eavy metalu i zrobił to umiejętnie), Vincent Hudon (Magmatrax i Hellbalde - chyba nie trzeba przedstawiać tych prac
) Ci malarze (a jest ich jeszcze wielu) mają styl stały i są konsekwentni w tym, co robią, idą jedną ścieżką, ich prace zawsze się wyróżniają, są bardzo charakterystyczne, nawet jeśli nie mają zbyt wielu freehandów.
Puff, chyba starczy
Pozdrawiam
Sławol
To i ja się dorzucę. Uważam, że freehand wzbogaca model, ale najważniejsze dla mnie jest nawiązanie do tematyki i klimatu armii, pojedynczego modelu (konkurs, kolekcja na półce, eBay, zlecenie) oraz tego, co autor chciał przez taki "dodatek" przekazać.
Wiadomo, że do Orków pasują różne "kaligraficzne" worki, do Eldarów runy itd. Tatuaż na ogrze też ma swoją wymowę, lilia na płaszczu czarodziejki również, spodnie harlequina w kratkę, księga u czarodzieja itp.
Poza tym sam bardzo lubię realistyczne malowanie, więc nie zawsze podoba mi się wielki wzór na całym płaszczu, wyobraźcie sobie takie coś w skali 1:1
Natomiast jeśli chodzi o malowanie dużych powierzchni (płaszcze, spodnie), to, moim zdaniem, nie zawsze jest to wskazane, gdyż sam model jest przez to zasłonięty i niejako zepchnięty na dalszy plan, a przecież figurka jest głównym tematem. Tak, jak mówi Mahoń - "co za dużo, to niezdrowo".
Podobnie ma się sytuacja z dioramami, daleko nie trzeba szukać, I we freehandach i w dioramach najważniejsze są: kompozycja i umiar, powinno być to stonowane, żeby całość nie była przeładowana, jak już to Kotlet zauważył. Cała idea idzie w gruzy wtedy, nic nie widać po prostu, robi się z tego "sztuka dla sztuki", nie wiadomo, czy to model, czy malunki na nim są głównym tematem.
Umiejętnie wpasowany freehand niejako idealnie pasuje do modelu, gdyż wtedy wydaje nam się, że właśnie to, a nic innego powinno być w tym, a nie innym miejscu. Prawda, że niektóre figurki mają dużo miejsca na szaleństwa, ale nie zawsze uda się uzyskać dobry efekt. Jest pełno figurek, które są pięknie pomalowane, a nie mają wcale freehandów, są modele, na których nic nie widać (bo są zamalowane wzorkami i malunkami), no i są modele, na które patrzymy i patrzymy i napatrzeć się nie możemy
A gust? Sprawa osobista, nie ma tu co dywagować, bo "jeszcze się taki nie urodził, coby wszystkim dogodził".
I tyle, sam lubię freehandy, na pewno są wskazane na sztandarach, bo jest to z pewnością urozmaicenie modelu. Niektórzy robią szmatki tylko z weatheringiem i też jest dobrze. Nie ma złotego środka. Mnie się na przykład bardzo podoba model wampira ze sztandarem Przemosza (z tym nietoperzem na "wysięgniku"
A że ostatnio panuje (znów coś innego) moda na freehandy, bo już ludziom NMM się przejadł (:?:), to tak już będzie
Freehandy nie zawsze były aż tak eksponowane, jak dzisiaj. Pamiętacie, jak kiedyś ludzie uwielbiali malowanie artystyczne? Dziś też lubią, ale wolą już bardziej realistyczne. NMM jak dla mnie to połączenie techniki artystycznej z realizmem. Nie ma tu metalików i zacieków malowanych Tin Bitzem np., a za to są brązy. I w drugą stronę, są malowane miecze, które pod odpowiednim kątem (tu NMM przegrywa z metalikami) sprawiają wrażenie lśniących. Malowanie realistyczne jest o wiele trudniejsze (nawet metalikami), moim zdaniem, nie mówiąc już o uzyskiwaniu efektów eksploatacji przy użyciu farb niemetalicznych.
A już tak na koniec powiem, że moim guru malarskim jest Jakob Rune Nielsen (głównie ze względu na styl i metaliki), a u niego bardzo mało jest freehandów, inaczej - są tam, gdzie być powinny, a nie "zaśmiecają" modelu
Puff, chyba starczy
Pozdrawiam
Sławol
RE: [PL] Freehandy atakują!!!
Swoją drogą: ciekawy wybór "ulubionych malarzy". Piszesz, że lubisz malowanie realistyczne, a wybierasz dość typowych przedstawicieli "angielskiej szkoły" i typowo amerykańkich malarzy 
Jeśli chodzi o malowanie "realistyczne" to szukałbym raczej wśród Hiszpanów... a najbliżej z wymienionych byłoby do tego chyba Mike'owi Andersonowi. Tzn. tak jest w moim odczuciu, co znaczy, że to bardzo subiektywna ocena...
Sam bardzo lubię malowanie realistyczne, złamane barwy, efekt zużycia... ale z drugiej strony lubię takie "artystyczne" podejście do jakiego przyzwyczaił nas styl Francuzów. Najmniej mi z tego pasuje chyba styl amerykański i angielski. chyba że mówimy o jakiejś Kanadzie lub Australii, choć dla mnie są one dość podobne do Ameryki a różnią się raczej poziomem prac... Oczywiście i tam zdarzają się wyjątkowe perełki
Charakterystyczny styl mają także Rosjanie, nie sądzicie? I ich sztandarowy freehandziarz (żeby nie uciec za daleko od tematu) - Kiryll Kanaev (Yellow One).
Jeśli chodzi o malowanie "realistyczne" to szukałbym raczej wśród Hiszpanów... a najbliżej z wymienionych byłoby do tego chyba Mike'owi Andersonowi. Tzn. tak jest w moim odczuciu, co znaczy, że to bardzo subiektywna ocena...
Sam bardzo lubię malowanie realistyczne, złamane barwy, efekt zużycia... ale z drugiej strony lubię takie "artystyczne" podejście do jakiego przyzwyczaił nas styl Francuzów. Najmniej mi z tego pasuje chyba styl amerykański i angielski. chyba że mówimy o jakiejś Kanadzie lub Australii, choć dla mnie są one dość podobne do Ameryki a różnią się raczej poziomem prac... Oczywiście i tam zdarzają się wyjątkowe perełki
Charakterystyczny styl mają także Rosjanie, nie sądzicie? I ich sztandarowy freehandziarz (żeby nie uciec za daleko od tematu) - Kiryll Kanaev (Yellow One).
u mnie osobiscie freehendy od zawsze byly stosowane aby zrekompensowac moje niewielkie umiejetnosci malarskie ... przy okazji od zawsze lubialem dosc artystyczne malowanie i w tym sie spelniam - gorzej jest z wymyslaniem wzorow bo wyobraznia to jedno a realia i wykonanie to drugie ... ja osobiscie traktuje malowanie jako sojego rozdaju sztuke i wyrazanie siebie ... uwielbiam artyzm i prezladowanie figurki masa przepieknych relaistycznych frehendziakow ... z drugiej strony bardzo lubie patrzec na moele realistyczne ze wspaniale odwzorowana faktura ciuszka i ogolem wykonana mega realistycznie ... moze nie jestem dobrym malarzem ale w moim odczuciu umiem malowac freehendy moze nie na poziomie dobrym ale dostatecznie dobrym
a najwazniejsze ze sie w tym realizuje i spelniam ... najbardziej ubolewam nad tym ze ciezko jest mi sie rozwijac i zaluje ze w moim otoczeniu nie ma chetnych i wybitnych mlarzy ktorzy by mogli prezkazac swoja wiedze ... tak wiec moje zdanie jest podzielone choc sklaniam sie w kierunku artyzmu i freehendziactwa
choc mega niedorzecznoscia jest jak czyam na forach oj cos ten plaszcz taki zwykly mogles wrzucic tam jakiegos freehenda ...
pozdro
pozdro
[PL] Freehandy atakują!!!
@ Mahoń - Faktycznie, zebrało się malowanie realistyczne i artystyczne w jednym poście:) Owszem, artystyczne też lubię, ale mniej, żeby się dokładnie określić
Sam kiedyś parę rzeczy popełniłem, najlepiej chyba to pasuje do Eldarów i SM, choć teraz modne są zdarte pancerze (razza jest wyjątkiem)
Po prostu w każdym stylu musi mnie coś "trafić", choć prym zawsze wiedzie realizm 
A J. R. Nielsen to Duńczyk
W sumie nie patrzę na kraj pochodzenia, dla mnie ważniejszy jest styl, czasami się zdarza, że przedstawiciel danego kraju maluje zupełnie inaczej, niż jest to utarte "regionalnie" i "geograficznie"
, tak mi się wydaje. Fakt, że łatwo jest odróżnić Francję od USA, tu nie ma dwóch zdań. Zresztą, jak sam mówisz, wszędzie są lepsze i gorsze poziomy malowania.
Dlatego mi takie zestawienie wyszło
Głównie realizm, ale nie stronię od artystycznego malowania
I patrzę na całokształt twórczości danego malarza, przekonuję się do niego lub nie 
A Yellow One to klasa, trzeba przyznać, biorąc pod uwagę Jego gabaryty fizyczne i rozmiar figurek
Hehehe, a tak na poważnie, to świetnie maluje i bardzo dużo czasu poświęca na dopieszczenie modeli (Falcony, Land Raider...).
A J. R. Nielsen to Duńczyk
Dlatego mi takie zestawienie wyszło
A Yellow One to klasa, trzeba przyznać, biorąc pod uwagę Jego gabaryty fizyczne i rozmiar figurek
RE: [PL] Freehandy atakują!!!
wiem, że Duńczyk, ale styl malowania ma zbliżony do 'Eavy Metalu (moim zdaniem) czyli jak dla mnie angielski - metaliki a nie NMM, często washowane czymś dla wzbogacenia barwy, trochę stonowana kolorystyka (jak choćby u Mike'a Andersona) - dlatego właśnie zaliczyłem go do nurtu angielskiego.



