Ignis wrote:Sly wrote: zeby zrobic jeden glowny. Mozna by zmieniac co roku miejsce- Warszawa, Lublin...
Ktoś coś powie?
Pewnie!
<strzela kostkami>
No to tak:
Przede wszystkim taki pomysł wydaje się być ciekawym, ale zaraz kojarzy mi się z głosowaniem nt. organizacji turniejów w bitewniaki przez konkretne ośrodki w Polsce i tym, co się wyprawia podczas trwania takich dyskusji...
Enyłej. Weźmy to pod lupę...
1. Jak wybrać miasta? Nie każdy by chciał organizować, nie w każdym mieście może być ktoś, kto chce się za to wziąć.
2. Jak taki konkurs przekazać dalej? Umownie, czy też wg jakichś zasad?
3. Jak sprawić, by konkurs z roku na rok był jednakowo udany, skoro miałby być w innym mieście i organizowany przez kogoś innego? Czy zdobędzie renomę dzięki temu?
4. Czy sponsorzy pojadą tam, gdzie konkurs za każdym razem?
5. Czy ludzie mieszkający bliżej imprezy jednego roku będą się wybierać do innego miasta w następnym roku?
6. Czy data imprezy byłaby ta sama niezależnie od jej lokalizacji?
7. Kto miałby to wszystko prowadzić i nadzorować? Czy musiałaby powstać jakaś "komisja ds. przydzielania organizacji", żeby się ludzie nie pozabijali o organizację? Jak to ustalić?
8. Czy takie rozwiązanie oznaczałoby stworzenie jednego dużego konkursu, w którym każdy miałby coś do powiedzenia, nawet z drugiego końca Polski? Czy może, jeśli konkurs w 2015 roku jest np. w Poznaniu, to niech sobie Poznań radzi z tym, co rok wcześniej udało się zrobić Warszawie?
Osobiście uważam, że jeśli coś takiego miałoby powstać, to z jednakową datą, a nie każdemu by pasowało, zależnie od miejscowości. A co za tym idzie - ruchoma data tylko by spotęgowała bałagan, bo dochodzą jeszcze pozostałe imprezy, na które ludzie sobie jeżdżą, także zagraniczne i muszą zaplanować sobie wyjazdy.
Dalej:
Może się zdarzyć też i tak, że komuś się nie będzie chciało w ogóle robić imprezy i się miasta pokończą. Bo kto tak naprawdę chciałby się podjąć organizacji imprezy? A tak co roku jest Warszawie, jest w tym samym miejscu (może być w innym, ale to wciąż Warszawa, więc najwyżej wsiądzie się w inny tramwaj), jest robiony mniej więcej tak samo i w podobnym stylu itd.
Kolejna rzecz:
Konkurs jako impreza podłączona do większego wydarzenia ma lepiej, bo nie jest osamotniony. Myślę, że póki co Hussar, MoI i mój GS nie mają szans na samodzielne życie. Poza tym przenoszenie konkursu co roku naraża organizatorów na niedostateczną frekwencję, bo przecież jak się impreza przeniesie z Warszawy do Poznania, a nie będzie podpięta pod coś większego (bo coś większego jest w Poznaniu miesiąc wcześniej, a właśnie wtedy wszyscy jadą do Niemiec na GD), to co wtedy?
Za dużo płynnych czynników, których nie da się twardo chwycić i ustalić. Owszem, można szukać w polskim kalendarzu imprez modelarskich, fantastycznych itp. i próbować się pod nie podpinać, ale co to za robota, skoro jednego roku się uda, a i tak powiedzieć trzeba, że za rok się nie spotkamy, bo impreza idzie dalej. I następne miasto musiałoby wiedzieć z dużym wyprzedzeniem, czy ma przydzieloną organizację, następnie szukać miejscówki/imprezy głównej/ustalić datę, która nie będzie kolidować z innymi wydarzeniami i wtedy (o ile będzie mieć sponsorów i ludzi do tego) może się zająć przygotowaniem konkursu. A na koniec czekać na dobrą frekwencję.
Puff...
Nie, myślę, że stałe ośrodki to mus. Jeśli konkurs miałby się przenieść z jednej szkoły w Warszawie do drugiej, to jednak wciąż jesteśmy w Warszawie. W październiku. To jest wystarczająco pewna informacja, żeby mieć już plan na wyjazd.
Zwróćcie uwagę, że Ignis i Rakso przede wszystkim próbują się wbić w kalendarz i to już jest problem, bo pytają, kto by w razie czego przyjechał w takim czy takim terminie. A co dopiero mówić o przenoszeniu imprezy... Organizatorzy też ludzie i mają swoje życie, którego nie dostosują do jedynego dostępnego terminu w mieście
Puff... No to zacząłem wstępnie gadkę.
Dawać, Wasza kolej!