czlowiek.morze wrote:Dzieki Mahon za tak wnikliwa analize i podzielienie sie swoimi przemysleniami. Zmobilizowalo to reszte do przelania swoich mysli na 'papier'
Bardzo się cieszę. Między innymi o to mi chodziło
czlowiek.morze wrote:Mam wrazenie, ze Hussar to zabawa Chest of Colors.
(...)
Sa w Polsce gdzies jeszcze fora gdzie ludzie sie spotykaja i dyskutuja o figurkach?
To trochę jakby stwierdzić, że niemieckie konkursy są zdominowane przez członków Das Bemalforum... Nie ma co ukrywać - jest to dominujące forum o tej tematyce w Polsce. Alternatywami są raczej jedynie działy malarskie na forach dla graczy (Gloria Victis, Border Princes, Cytadela, Mithril, itd.)
Zresztą tak też pisze Nameless:
Nameless wrote:innych forow malarskich w polsce praktycznie nie ma. owszem, info o hussarze wisialo tu i owdzie, ale w zasadzie byly to fora graczy, ktorzy konkursami malarskimi zainteresowani sa srednio, albo w ogole.
Chyba, że rozumiesz Chest of Colors w wąskim znaczeniu, malarzy z grupy, a nie członków forum. Z założenia na forum pojawiają się różni malarze z kraju, więc też szansa na spotkanie ich na konkursie jest duża. A jeśli mówisz o grupie, to nie zgodzę się, bo choć skupia ona paręnaście osób, to na konkursie pojawiło się ich raptem kilka, a reszta to osoby nie związane z grupą.
czlowiek.morze wrote:Na innych forach widzialem reklamy Hussara, ale chyba nie przynioslo to zamierzonego efektu. Moze sposob byl zly?
między innymi o tym myślę - jak to ruszyć, żeby zachęcić innych, bo jak pisze Nameless:
Nameless wrote:polski gracz, albo malarz nie przynalezacy do czolowki na konkursy sie nie wybiera, bo nie ma szans. to po co ma jechac? nie ma zwyczaju, ktory widze u modelarzy - przyjezdzam i pokazuje co mam.
rozumiem, że dla wielu jest to spory wysiłek organizacyjno-finansowy (taka wyprawa) i poświęcenie czasu. Być może uczestnictwo w malarskich imprezach znajduje się bardzo nisko na liście priorytetów?
czlowiek.morze wrote:Moze jakos inaczej trzeba ludzi zaciekawic? Sam nie wiem i sie nad tym zastanawiam.
Wczoraj rozmawiając z Anią na podobny temat usłyszałem, że prawdopodobnie jest to niemal cały potencjał jaki obecnie środowisko ma do zaoferowania i cokolwiek byśmy nie robili, to więcej się z niego nie wydusi. To już nie problem złego podejścia, ale ograniczenia potencjału, wyczerpania puli...
Nameless wrote:w Bytomiu bylo to wyraznie widoczne nawet dla mnie, lamy modelarskiej. poziom prac byl bardzo zroznicowany.
i mysle, ze tu tkwi problem - w obudzeniu u "fantastow" checi przyjazdu bo impreza fajna, bo ludzie fajni, bo fajnie sie spotkac, bo fajnie sie czegos dowiedziec...
pytanie brzmi: "ino jak?"
chociaż skoro udało się to modelarzom to czemu nie fantastom? no, oni mają dużo dłuższą tradycję, bawi się w to wielu ludzi dojrzałych życiowo/rodzinnie/zawodowo, którzy z modelarstwa uczynili sobie stałą odskocznię, hobby, w które mogą się zaangażować i czasem trochę poświęcić.
czlowiek.morze wrote:Na pewno warsztaty, konkursy, losowe nagrody, stanowiska sklepowe czy impreza na koniec w tym pomagaja. Jest ciekawie i cos dzieje.
tak, ale:
Nameless wrote:i nie jest przeciez tak, ze nie ma po co przyjechac, nawet jesli nie wierzy sie w wygrana. jest speed painting. sa warsztaty z czolowka krajowa! poza warsztatami tez jest czolowka ktora w zdecydowanej wiekszosci dzieli sie wiedza. sa nawet nagrody losowe
jest integracja, mozna pogadac.
czlowiek.morze wrote:Co do gosci z zagranicy to wydaje mi sie, ze termin ogloszenia konkursu mial zanczenie.
(...)
Nagroda w postaci biletu do USA niewiele zmienila, poniewaz byla ogloszona na 1 miesiac przed konkursem. W takim okresie ludzie juz wiedza czy sie pojawia czy nie
(...)
Wystarczy duzo wczesniej wyznaczyc termin (pol roku byloby ekstra) i od razu informowac o bilecie do USA (rozumiem, ze w o tym roku CMON tak pozno sie zdecydowal).
no, wiesz, to w ogóle super że CMON zgłosił się z nagrodą, bo to był bonus, którego w ogóle nie planowaliśmy. dlatego nawet nie było o nim mowy w żadnym wstępnym ogłoszeniu. rozumiem też, że w ciągu miesiąca nikt nie przygotuje powalającej pracy wartej takiej nagrody. po prostu weźmie coś z półki i przywiezie.
ale tu warto oddać głos Namelessowi:
Nameless wrote:byla wczesniej rozmowa o tym ile prac brac na konkurs - robcie prace na maksa, ile zdazycie. a potem dopchajcie walizke i wsadzcie jakies starocie
ja tak zrobiłem - dokończyłem 2 prace. nie ważne czy warte wygranej czy nie, ale przywiozłem je, podobnie jak wiele osób w przywołanym Bytomiu. czego nie zdążyłem - dopchałem starociami. podobnie zrobiło paru innych - brali, co mieli. tu bym chyba nie narzekał, choć z drugiej strony odbija się to na jakości prac. mając do wyboru jednego wypasa albo kilka słabszych, decydujemy między konkursem o wysokim poziomie albo o wielkiej ilości zgłoszeń...
No i co do zagranicznych to faktycznie myślę podobnie do Namelessa:
Nameless wrote:szum zrobiony w wielu miejscach moze zaprocentowac w przyszlym roku. juz teraz pare osob bylo bliskich przyjazdu. teraz, kiedy hussar bedzie juz jako tako w ich glowach zakorzeniony, szanse beda duzo wieksze. a wtedy polscy malarze - bojcie sie i malujcie
No, jak się porówna prace zwycięskie z europejskich Golden Demonów (dioramy z Francji, Hiszpanii czy Niemiec) z tym co powygrywało u nas, to rzeczywiście chyba lepiej zacząć się modlić o łaskę niż malować