[PL] KONKURS IDEALNY - totalna burza mózgów
Re: [PL] Hussar 2011 - Warszawa, 22.10.2011
Dokładnie o tym pomyślałem i później coś na ten temat napiszę 
Re: [PL] Hussar 2011 - Warszawa, 22.10.2011
dwie sprawy:
1. MoI jest przy Falconie - nie da sie tego przecenic nijak
2. Lublin mial zawsze bardzo silny i w miare zorganizowany fandom i chyba nadal tak jest (chyba ze mamuty wyginely a reszta zeszla do podziemia, ale nie sadze).
'eM
1. MoI jest przy Falconie - nie da sie tego przecenic nijak
2. Lublin mial zawsze bardzo silny i w miare zorganizowany fandom i chyba nadal tak jest (chyba ze mamuty wyginely a reszta zeszla do podziemia, ale nie sadze).
'eM
Impossible is Nothing!!
Twisted Brushes
Twisted Brushes
Re: [PL] Hussar 2011 - Warszawa, 22.10.2011
W sumie to cały falkon był w innej szkole niż MoI, konkurs był więc zatem raczej przy Mad Days, które organizowaliśmy. To oddzielenie od głównego trzonu Falkonu jednak trochę boli bo nie było tego przepływu ludzi. Na pewno mogło być lepiej.Marta wrote:dwie sprawy:
1. MoI jest przy Falconie - nie da sie tego przecenic nijak
'eM
Organizowanie konkursu w ramach większej imprezy niewątpliwie pomaga, jeśli chodzi o tłumy zwiedzających.
Re: [PL] Hussar 2011 - Warszawa, 22.10.2011
Powiedzmy sobie szczerze i krótko: Jestem pod dużym wrażeniem tego co udało się wam zrobić. Amen!
Re: [PL] Hussar 2011 - Warszawa, 22.10.2011
Dzięki bardzo, naprawdę się cieszymy z waszych opinii. Tak naprawdę to wynagrodzeniem dla nas są właśnie takie opinie i zadowolenie ludzi po imprezie.
My ze swojej strony z Rakso możemy powiedzieć tyle że na pewno postaramy się przyjechać po raz czwarty do Wawy, a i do Gorzowa spróbujemy w 2012. Wiadomo w życiu różnie bywa ale jeśli nie stanie się nam jakaś przeprowadzka czy inne zło to będziemy.
My ze swojej strony z Rakso możemy powiedzieć tyle że na pewno postaramy się przyjechać po raz czwarty do Wawy, a i do Gorzowa spróbujemy w 2012. Wiadomo w życiu różnie bywa ale jeśli nie stanie się nam jakaś przeprowadzka czy inne zło to będziemy.
Re: [PL] Hussar 2011 - Warszawa, 22.10.2011
No dobra, to może parę słów podsumowania.
Tak naprawdę to cała ta dyskusja zawiera już dosłownie wszystko, co możemy sobie wymyślić nt. polepszenia imprezy, w tym przypadku Hussara. Mamy pomysły odnośnie pobocznych imprez, spotkań, organizacji pokazów, spotkań fanów i wiele wiele innych, których zwyczajnie nie będę powtarzał, bo i po co?
Może i moja wypowiedź nie będzie dotyczyła tylko i wyłącznie samego Hussara i momentami odbiegnie od tematu, ale przecież sam konkurs już jest chyba bardzo dobrze nagrany. Teraz chcemy pozyskać ludzi.
Myślę, że tym razem spróbuję trochę inaczej: powiem Wam, jak to po prostu widziałem i jak się czułem, tak po ludzku. To, o czym tu rozmawiamy, co sobie próbujemy jakoś poukładać i w sensowną całość złożyć - widziałem i byłem świadkiem, jak to wygląda w praniu. I wygląda świetnie. Tak naprawdę Hussar ma już wpakowane, co się tylko da. Więcej się już chyba nie da wcisnąć w tę imprezę, żeby przyciągnąć ludzi. Wniosek? Sam Hussar to ZA MAŁO, żeby było tłoczno i gwarno. Trudno, przykra, ale brutalna prawda, co zresztą wszyscy wiemy. Grey Seer bez DMP też by umarł pewnie. MoI samo z siebie - podejrzewam, że jedna klasa z gablotkami, żeby się spotkać, to za mało też by było. A jak wiemy, MoI to impreza włączona do Mad Days. No właśnie.
Hussar niby też jest częścią Weekendu z Fantasy, ale mimo wszystko nie jest tak tłoczno. Zanim przejdę do podsumowania tego podsumowania, to ogólnie podsumuję sumę naszych spostrzeżeń
Hussar:
1. Ludzie - są. Janusz, my, Warsaw Team i jeszcze kilka osób do pomocy.
2. Gabloty - są.
3. Oświetlenie - jest.
4. Pokazy/warsztaty - są.
5. Stoiska - już coś było.
6. Turnieje dodatkowe, spotkania autorskie - coś było, coś w programie też. Nie było mnie w niedzielę, ale zawsze tam podczas Weekendu z Fantasy coś się chyba jednak dzieje. W tym roku byłem w niedzielę dłużej, ale raczej było pustawo.
Mad Days/Master of Imagination:
1. Ludzie - są. Pełno, mnóstwo.
2. Gabloty - są.
3. Oświetlenie - jest.
4. Pokazy/warsztaty - są.
5. Stoiska - były.
6. Turnieje dodatkowe, spotkania, RPG, LARP - było tego sporo. Poza tym na LARP-a można było się wbić nawet pierwszy raz i zabawić się z maniakami wspólnie, bo zapraszali
Jak to zrobić, żeby podciągnąć Hussara?
Uważam, że sposób jest jeden: Janusz potrzebuje więcej osób i więcej wydarzeń. Dosłownie. Nie proponuję Mu tego, nie myślę, że tak byłoby lepiej. Janusz - MUSISZ mieć więcej ludzi i więcej atrakcji. Kropka.
Poza tym mówimy "uatrakcyjnić Hussara", ale jakoś nikt nie mówi "uatrakcyknić MoI". Dlaczego? Bo jak mówimy o Hussarze, to mamy na myśli konkurs, a jakoś mało kto mówi o tym, że jest tam przecież Weekend z Fantasy, a Hussar to jedna z atrakcji. W Lublinie było ODWROTNIE - było to Mad Days, a jedną z atrakcji był konkurs MoI. Widzicie to? Już po samym omawianiu tematu widać, co wyszło na pierwszy plan. A Hussar to przecież tylko konkurs malarski
I czego chcieć od niego więcej ponad to, co już się udało osiągnąć?
To raczej Weekend z Fantasy trzeba wykręcić, no ale mówmy ogólnie jako o Hussarze, bo przecież chodzi o to, by pozyskać większą ilość osób. A nie od razu każdy będzie startował w konkursie, ale dobrze by było, gdyby ludzie zwyczajnie zajrzeli i zobaczyli, co to jest 
Po samej ilości fotek zrobionych przeze mnie na Hussarze i Falkonie/Mad Days widać, co się działo i że było, co zwiedzać.
Zauważcie jedną rzecz: na Hussarze wszyscy zaangażowani w organizację i jakąkolwiek pomoc są ZAJĘCI. Dosłownie. Mahoń, Nameless, Bohun to sędziowie, ja biegam z aparatem, Maru z Mahoniem także, Ania, Camelson + Warsaw Team - pokazy i warsztaty, do tego Speed Painting. I reszta osób, które pomagają i krzątają się po sali.
No własnie - po sali. Bo gdzie indziej? OK, w korytarzu stoisko z figurkami było, w salkach jakieś tam gry i to w sumie tyle na sobotę. Miejscówka porównywalna, jest sporo sal/klas, jest sporo miejsca, żeby różne rzeczy tam pomieścić, ale niestety - Janusz sam NIE DA RADY tego zrobić. Potrzebuje do tego sztabu osób podobnie jak On zaangażowanych. Inaczej klapa. Bo Hussar jest już wyciągnięty chyba do granic możliwości, a Janusz zawsze staje na wysokości zadania i nikt tego nie może kwestionować. Co można poprawić? Oświetlenie, dogranie detali, o których wspominaliśmy i takie tam, ale są to TECHNICZNE szczegóły imprezy, która JUŻ JEST DOBRZE ZROBIONA.
Jak sprawić, by się na niej zjawiło więcej osób? Tylko na niej, czy może jednak: TAKŻE na niej?
1. No chyba trochę pomoże rozciągnięcie kalendarza, o czym już z Igą i Oskarem rozmawialiśmy w Lublinie. To może sprawić, że każdy wybierze coś dla siebie (w sumie i teraz tak jest) albo po prostu będzie można się zjawić na obu imprezach.
2. Janusz potrzebuje sztabu ludzi od innych imprez. W Lublinie wyglądało to tak, że Ignis i Rakso NIE BYLI jedynymi osobami, które ogarniały całe Mad Days, bo zwyczajnie nie daliby rady. Są tylko ludźmi, a i tak dwoili się i troili jedną ręką rozmawiając przez telefon, drugą przestawiając ławki, a nogą jeszcze mieszali herbatę
Od tego mieli ludzi, którzy byli im potrzebni i pomocni. Jak to wyglądało w praniu? Rakso biegał po całej szkole, gdzie tylko był potrzebny i KOORDYNOWAŁ pracę, ale NIE WYRĘCZAŁ ludzi. Przez większość czasu zauważyłem, że to w sumie na zasadzie badania sytuacji: co słychać? jak leci? jaki czas? na czym stoicie? o której koniec? gdzie jest X, zawołaj mi go, przynieś mi 2 ławki na górę.
Przekazanie informacji, podsumowanie krótkie i biegną dalej, każdy do swojego podwórka. To wszystko zasługa ludzi, na których Rakso i Ignis mogli liczyć. Mi nikt nie mówił, co mam robić: wiedziałem, że ma robić fotki, to i biegałem tam i z powrotem, bo nawet po 15 minutach coś się mogło zmienić, ktoś mógł wygrać grę, gdzieś ktoś coś pokazywał nowego. Jeżeli był turniej WFB, to ktoś tam to nadzorował, jeśli był turniej WH40k, to też ktoś tam był. Rakso i Ignis to organizatorzy, ale nie ludzie od stania nad głowami graczy, bo mieli też swoje rzeczy do zrobienia, a zdarzało się, że opuszczaliśmy szkołę, żeby coś jeszcze załatwić, dowieźć. I nikogo z nas tam nie było, a mimo to impreza płynęła sprawnie. Po takim wyjeździe krótkie sprawdzenie sytuacji i już wszystko wiadomo. Ignis i Rakso byli zwyczajnie odciążeni od patrzenia na to wszystko, bo mieli od tego innych ludzi. Na fotkach widać, że laptopów było więcej, stolików organizacyjnych więcej, niż jeden, a co za tym idzie - odpowiednia ilość osób.
To także zasługa właśnie środowiska z okolicy, które samo z siebie potrafi się też zorganizować i bawić. W Lublinie poznałem także Skavenblight, był w tej klasie prowadzony turniej w Mordheima, a sami ludzie są głównie z Border Princes, czyli środowiska bitewniakowego. I dla takiego gapia jak ja, to była prawdziwa atrakcja. Jeśli się nasiedziałem w sali konkursowej, miałem dość gapienia się na gabloty (tym bardziej, że wszystkie modele widziałem dokładnie), to mogłem sobie iść do klasy obok, pogadać z ludźmi od gier, popatrzeć, jak grają, porozmawiać, mogłem sobie pooglądać na żywo pudełka z figurkami w salach ze stoiskami itd. Mogłem zejść piętro niżej, wyjść na świeże powietrze, skoczyć do bufetu po coś do jedzenia, po drodze coś komuś pomóc, zająć się czymś, kiedy była taka potrzeba. Po prostu miałem tę świadomość, że jak wyjdę z konkursu, to nie zobaczę pustego i głuchego korytarza. A dodatkowo często było słychać albo śmiech albo jakiś aplauz albo inną sytuację i człowiek ze zwykłej ciekawości szedł zobaczyć, co się dzieje i kto co wyprawia
Nawet w bufecie szkolnym przy kupnie zwykłego hot-doga można było kogoś spotkać i na pół godziny usiąść i pogadać. Nawet o byle czym.
Nie było po prostu możliwości, żeby się nudzić. Nie wszystkie pokazy, czy też gry wypaliły, ale to już nie z winy organizatorów, tylko sytuacji losowych i/lub uczestników. Ale mimo to i tak nie bardzo odczuwałem braki. A gdyby to były jedyne dodatki? MoI byłoby osamotnione w wielkiej szkole. Pomijam już warsztaty, różne, różniste, na których zawsze coś się działo (sam jedne prowadziłem i wiedziałem, że mi 1h nie wystarczy na podstawki
), poza tym nawet przy stoliku z akredytacją można było chwilę pogadać. No dosłownie wszędzie była możliwość, żeby coś ze sobą zrobić.
Na Hussarze tego niestety nie ma. Jest konkurs, są zapowiedzi różnych wydarzeń, ale jak wiemy - w sobotę tego się aż tak nie odczuwało. Wszyscy, dosłownie wszyscy byli na sali. My, czyli CofC, Warsaw Team i cała reszta - wszystko było zorganizowane na sali, to i tak siedzieliśmy. A poza nami kto był? Gapie i goście. Stoisko Wacomu to zawsze miły dodatek i można się pobawić sprzętem, stoisko z figurkami też sprawiło, że można było zajrzeć, a może i wydać parę złotych. Gablotki z produktami MaxMini - to samo. Ale tego trzeba więcej! Rozumiem, że Janusz nie rządzi DK i to też kwestia organizacji i dogadania się, no ale na to my już wpływu nie mamy.
Zdaję sobie sprawę, że na sali wszystko się zmieści: konkurs, speed painting, warsztaty i nawet na upartego dałoby się tam sklepiki wcisnąć. W szkole w Lublinie zwyczajnie jedna klasa = jedno oddzielne wydarzenie i jeśli ktoś chciał coś sobie pooglądać, to musiał ruszyć tyłek i się przejść, nawet piętro niżej/wyżej
Klasa z Wargamerem = sklepik + stoliki i nauka grania w OiM. Komplet atrakcji. Kolejna klasa = Spellcrow sklepik + nauka grania.
Oczywiście Falkon to zupełnie inna bajka, ale jako że odbywało się to razem (tzn,. terminowo, a nie miejscowo), to ludzie wiedzieli, że gdzieś tam, w okolicy jest jeszcze jedna szkoła, w której coś się dzieje i pomimo zimnej pogody - ruszą tyłki i tam pójdą, nawet z samej ciekawości. I to na pewno napędza wiarę, bo gdyby wszystko było w jednym budynku - Falkon i Mad Days - wtedy by ludzie siedzieli także w jednym miejscu.
Sam konkurs był dla malarzy, nic dziwnego. No, dla rzeźbiarzy też, bo przecież kategoria też taka była i super! Na początku było bardzo kichowato w tej kategorii, ale po jakimś czasie posypały się prace i wypaliło
Kto chciał, to sobie przyszedł popatrzeć, ale turnieje i pokazy były prowadzone nie przez Ignis i Rakso, a przez nas i graczy oraz ludzi ze środowiska, którzy się tam zwyczajnie zjawili i wpakowali swoje zabawy do wspólnej imprezy.
Do czego zmierzam - ano do tego, że sam Janusz, nawet z nami czy bez nas - nie osiągnie tego, bo my się tym zwyczajnie nie zajmujemy, a i tak jesteśmy zajęci cały dzień. Trzeba kontaktu ze środowiskiem graczy, ze sponsorami, sklepami, z fanami, no dosłownie ze wszystkimi, którzy chcieliby/mogliby przyjechać i się wystawić. Szczerze mówiąc, to trochę mnie dziwi fakt, że w Warszawie jest sporo graczy i w WFB i w WH40k, a na takiej imprezie nie ma ich wcale wprowadzonych. Skupiliśmy się na wykręcaniu konkursu, a teraz - kiedy już to mamy - trzeba pomyśleć o pozostałych atrakcjach.
My ze swej strony już chyba więcej nie wyciśniemy, bo daliśmy już wszystko, co mogliśmy dać: konkurs (regulamin, zasady, prowadzenie), fotki, warsztaty, speed painting i inne. Brakuje tylko branżowych i środowiskowych rozrywek, żeby Hussar się nie tyle polepszył, co ROZSZERZYŁ na cały Dom Kultury. Bo jakość konkursu jest. Brakuje otoczki festynowej, a ta z kolei zachęci gości do odwiedzin, sprawi, że będzie to wydarzenie z wieloma atrakcjami - w tym z konkursem malarskim
A jak to zrobić - było już mówione: turnieje, spotkania autorów, malarzy, pokazy, stoiska ze sklepami, może jakieś prelekcje + wideo, wykłady historyczne, prezentacja oręża, WYSTAWY WYSTAWY producentów gier, figurek, może jedną salę przerobić na kino i wstawić wielki telewizor i cały dzień puszczać "Gwiezdne Wojny"/"Władcę Pierścieni" na z DVD/Blu-Ray. Owszem, niektóre atrakcje mogą być drogie, ale inaczej się nie ściągnie chętnych.
Tak, mówię o tym, by Weekend z Fantasy rozrastał się w kierunku Falkonów i innych takich. Ale to może być baaaaardzo ciężki do zrobienia. Na razie wystarczyłoby dogonić Mad Days, tak jak MoI goni Hussara. Widzicie to, bo ja od razu zauważyłem
Jedynie mój Grey Seer jest cienki na razie i najsłabszy, ale słyszałem plotki u siebie, że zagraniczne szefostwo organizacyjne od ETC chce mi na przyszły rok coś bombowego wywalić z tym konkursem - na razie nie zapeszam, bo jak się okaże, że to prawda, to dopiero się rzucę na głęboką wodę... Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Nie wiem, czy pozostawienie Hussara w obecnej postaci cokolwiek zmieni. Może jedynie przyjazd gości z zagranicy? Nie wiem...
Poza tym po powrocie z Hussara miałem przyjemność przeczytać na innym forum wypowiedź gracza WH40k, który stwierdził wprost, że brakowało mu kategorii "Pojedynek", "Regiment/Squad". czy też "Pojazd". No cóż, może faktycznie warto by znów zaryzykować? Może zjawi się więcej osób z tymi modelami? Może trzeba zachęcić ludzi od modelarstwa historycznego/redukcyjnego?
Ale wracając: wiem - łatwo się mówi, bo nie jest tak hop-siup ściągnąć pisarza, czy malarza. W Lublinie spotkałem nawet p. Artura Szyndlera, który pokazywał Dreadfleeta. A czy w Warszawie nie można by czegoś wyczarować?
Przecież był Szaman na Hussarze - kolejna osoba, która może pomóc z atrakcjami i sam też przecież skorzystać. Trzeba ściągać kontakty, nawiązywać współpracę i udostępnić nawet i cały Dom Kultury (albo inną miejscówkę), żeby coś się działo, żeby ten dzień (albo i weekend) był wypełniony atrakcjami. Nie mamy Golden Demona? I co z tego? Ale Games Workshop to wciąż główny producent w świadomości graczy i hobbystów i na takiej imprezie mógłby też mieć stoisko albo chociaż jakiś pokaz nowej gry.
Konkurs może być otwarty, ale czemu by nie wystawić sklepu GW? Do tego Ścibora, który się pojawił w Lublinie, na razie co prawda z gablotką, ale może byłaby możliwość wystawienia stoiska? Ludzie się w Lublinie pytali (ba, ja sam też się pytałem!), czy już od razu nie można by czegoś kupić. Zainteresowanie jak widać było.
Marcelle (zwycięzca w kat. "Rzeźba") zaczyna ze swoją stronką (już wizytówkę widziałem), na razie początki, ale prace w galerii konkursowej można pooglądać.
https://www.blackunicorn.eu/
Kolejna firma się nam szykuje, a kto wie - może za rok już będzie miał towar do sprzedaży?
MaxMini już było, p. Faberów też już macie, no to jechać dalej!
Wiecie, takie imprezy masowe, jak Falkon, czy inne PGA wyglądają dokładnie tak, jak za czasów mojego dzieciństwa przeróżne festyny: straganiki z wiatraczkami, wesołe miasteczko, baloniki, wata cukrowa, trąbki, wyścigi w workach i inne takie. A PGA i Falkon to takie właśnie odpowiedniki: konsole, karcianki, planszówki, stoiska z grami i figurkami, symulatory, darmowe Red Bulle od sponsorów (na Mad Days 2 dziewczyny biegały po szkole i rozdawały puszki), standy, reklamy, plakaty i w ogóle kolorowy świat. Jarmark różności
Cóż, gapie i goście wchodzą na taką imprezę za opłatą, owszem, ale przecież nic nie muszą tam kupować, a mogą sobie na coś popatrzeć, w coś zagrać, porozmawiać. Ale jest ruch, a o to nam chodzi!
MoI na pewno było równie udane, jak i Hussar (gabloty, nagrody, statuetki, jury, fotki, sala). Ale MoI to część Mad Days, na którym wiele się działo, a podczas Weekendu z Fantasy - trochę mniej, a na pewno nie z taką pompą.
I tak ja to widziałem. Zresztą po zdjęciach widać, że nie siedziałem wciąż w klasie konkursowej, a powrót do domu przełożyłem o jeden dzień, bo koniecznie chciałem zaliczyć Falkon, zwłaszcza że dla mnie to kawał drogi do Lublina. Nie wiem, ile nowości przekazałem, ale na pewno jest to relacja z pierwszej ręki i zwykłe wrażenia i spostrzeżenia
Także Janusz - rozszerzaj imprezę, bo tylko tego brak. Hussar jest już dociśnięty na maksa, skoro naszym problemem jest robienie lepszych fotek i ustawienie oświetlenia...
Nie wiem, czy to wszystko sprawi, że będzie większe zainteresowanie konkursem, ale chyba warto o to zawalczyć
Tak naprawdę to cała ta dyskusja zawiera już dosłownie wszystko, co możemy sobie wymyślić nt. polepszenia imprezy, w tym przypadku Hussara. Mamy pomysły odnośnie pobocznych imprez, spotkań, organizacji pokazów, spotkań fanów i wiele wiele innych, których zwyczajnie nie będę powtarzał, bo i po co?
Może i moja wypowiedź nie będzie dotyczyła tylko i wyłącznie samego Hussara i momentami odbiegnie od tematu, ale przecież sam konkurs już jest chyba bardzo dobrze nagrany. Teraz chcemy pozyskać ludzi.
Myślę, że tym razem spróbuję trochę inaczej: powiem Wam, jak to po prostu widziałem i jak się czułem, tak po ludzku. To, o czym tu rozmawiamy, co sobie próbujemy jakoś poukładać i w sensowną całość złożyć - widziałem i byłem świadkiem, jak to wygląda w praniu. I wygląda świetnie. Tak naprawdę Hussar ma już wpakowane, co się tylko da. Więcej się już chyba nie da wcisnąć w tę imprezę, żeby przyciągnąć ludzi. Wniosek? Sam Hussar to ZA MAŁO, żeby było tłoczno i gwarno. Trudno, przykra, ale brutalna prawda, co zresztą wszyscy wiemy. Grey Seer bez DMP też by umarł pewnie. MoI samo z siebie - podejrzewam, że jedna klasa z gablotkami, żeby się spotkać, to za mało też by było. A jak wiemy, MoI to impreza włączona do Mad Days. No właśnie.
Hussar niby też jest częścią Weekendu z Fantasy, ale mimo wszystko nie jest tak tłoczno. Zanim przejdę do podsumowania tego podsumowania, to ogólnie podsumuję sumę naszych spostrzeżeń
Hussar:
1. Ludzie - są. Janusz, my, Warsaw Team i jeszcze kilka osób do pomocy.
2. Gabloty - są.
3. Oświetlenie - jest.
4. Pokazy/warsztaty - są.
5. Stoiska - już coś było.
6. Turnieje dodatkowe, spotkania autorskie - coś było, coś w programie też. Nie było mnie w niedzielę, ale zawsze tam podczas Weekendu z Fantasy coś się chyba jednak dzieje. W tym roku byłem w niedzielę dłużej, ale raczej było pustawo.
Mad Days/Master of Imagination:
1. Ludzie - są. Pełno, mnóstwo.
2. Gabloty - są.
3. Oświetlenie - jest.
4. Pokazy/warsztaty - są.
5. Stoiska - były.
6. Turnieje dodatkowe, spotkania, RPG, LARP - było tego sporo. Poza tym na LARP-a można było się wbić nawet pierwszy raz i zabawić się z maniakami wspólnie, bo zapraszali
Jak to zrobić, żeby podciągnąć Hussara?
Uważam, że sposób jest jeden: Janusz potrzebuje więcej osób i więcej wydarzeń. Dosłownie. Nie proponuję Mu tego, nie myślę, że tak byłoby lepiej. Janusz - MUSISZ mieć więcej ludzi i więcej atrakcji. Kropka.
Poza tym mówimy "uatrakcyjnić Hussara", ale jakoś nikt nie mówi "uatrakcyknić MoI". Dlaczego? Bo jak mówimy o Hussarze, to mamy na myśli konkurs, a jakoś mało kto mówi o tym, że jest tam przecież Weekend z Fantasy, a Hussar to jedna z atrakcji. W Lublinie było ODWROTNIE - było to Mad Days, a jedną z atrakcji był konkurs MoI. Widzicie to? Już po samym omawianiu tematu widać, co wyszło na pierwszy plan. A Hussar to przecież tylko konkurs malarski
Po samej ilości fotek zrobionych przeze mnie na Hussarze i Falkonie/Mad Days widać, co się działo i że było, co zwiedzać.
Zauważcie jedną rzecz: na Hussarze wszyscy zaangażowani w organizację i jakąkolwiek pomoc są ZAJĘCI. Dosłownie. Mahoń, Nameless, Bohun to sędziowie, ja biegam z aparatem, Maru z Mahoniem także, Ania, Camelson + Warsaw Team - pokazy i warsztaty, do tego Speed Painting. I reszta osób, które pomagają i krzątają się po sali.
No własnie - po sali. Bo gdzie indziej? OK, w korytarzu stoisko z figurkami było, w salkach jakieś tam gry i to w sumie tyle na sobotę. Miejscówka porównywalna, jest sporo sal/klas, jest sporo miejsca, żeby różne rzeczy tam pomieścić, ale niestety - Janusz sam NIE DA RADY tego zrobić. Potrzebuje do tego sztabu osób podobnie jak On zaangażowanych. Inaczej klapa. Bo Hussar jest już wyciągnięty chyba do granic możliwości, a Janusz zawsze staje na wysokości zadania i nikt tego nie może kwestionować. Co można poprawić? Oświetlenie, dogranie detali, o których wspominaliśmy i takie tam, ale są to TECHNICZNE szczegóły imprezy, która JUŻ JEST DOBRZE ZROBIONA.
Jak sprawić, by się na niej zjawiło więcej osób? Tylko na niej, czy może jednak: TAKŻE na niej?
1. No chyba trochę pomoże rozciągnięcie kalendarza, o czym już z Igą i Oskarem rozmawialiśmy w Lublinie. To może sprawić, że każdy wybierze coś dla siebie (w sumie i teraz tak jest) albo po prostu będzie można się zjawić na obu imprezach.
2. Janusz potrzebuje sztabu ludzi od innych imprez. W Lublinie wyglądało to tak, że Ignis i Rakso NIE BYLI jedynymi osobami, które ogarniały całe Mad Days, bo zwyczajnie nie daliby rady. Są tylko ludźmi, a i tak dwoili się i troili jedną ręką rozmawiając przez telefon, drugą przestawiając ławki, a nogą jeszcze mieszali herbatę
Od tego mieli ludzi, którzy byli im potrzebni i pomocni. Jak to wyglądało w praniu? Rakso biegał po całej szkole, gdzie tylko był potrzebny i KOORDYNOWAŁ pracę, ale NIE WYRĘCZAŁ ludzi. Przez większość czasu zauważyłem, że to w sumie na zasadzie badania sytuacji: co słychać? jak leci? jaki czas? na czym stoicie? o której koniec? gdzie jest X, zawołaj mi go, przynieś mi 2 ławki na górę.
Przekazanie informacji, podsumowanie krótkie i biegną dalej, każdy do swojego podwórka. To wszystko zasługa ludzi, na których Rakso i Ignis mogli liczyć. Mi nikt nie mówił, co mam robić: wiedziałem, że ma robić fotki, to i biegałem tam i z powrotem, bo nawet po 15 minutach coś się mogło zmienić, ktoś mógł wygrać grę, gdzieś ktoś coś pokazywał nowego. Jeżeli był turniej WFB, to ktoś tam to nadzorował, jeśli był turniej WH40k, to też ktoś tam był. Rakso i Ignis to organizatorzy, ale nie ludzie od stania nad głowami graczy, bo mieli też swoje rzeczy do zrobienia, a zdarzało się, że opuszczaliśmy szkołę, żeby coś jeszcze załatwić, dowieźć. I nikogo z nas tam nie było, a mimo to impreza płynęła sprawnie. Po takim wyjeździe krótkie sprawdzenie sytuacji i już wszystko wiadomo. Ignis i Rakso byli zwyczajnie odciążeni od patrzenia na to wszystko, bo mieli od tego innych ludzi. Na fotkach widać, że laptopów było więcej, stolików organizacyjnych więcej, niż jeden, a co za tym idzie - odpowiednia ilość osób.
To także zasługa właśnie środowiska z okolicy, które samo z siebie potrafi się też zorganizować i bawić. W Lublinie poznałem także Skavenblight, był w tej klasie prowadzony turniej w Mordheima, a sami ludzie są głównie z Border Princes, czyli środowiska bitewniakowego. I dla takiego gapia jak ja, to była prawdziwa atrakcja. Jeśli się nasiedziałem w sali konkursowej, miałem dość gapienia się na gabloty (tym bardziej, że wszystkie modele widziałem dokładnie), to mogłem sobie iść do klasy obok, pogadać z ludźmi od gier, popatrzeć, jak grają, porozmawiać, mogłem sobie pooglądać na żywo pudełka z figurkami w salach ze stoiskami itd. Mogłem zejść piętro niżej, wyjść na świeże powietrze, skoczyć do bufetu po coś do jedzenia, po drodze coś komuś pomóc, zająć się czymś, kiedy była taka potrzeba. Po prostu miałem tę świadomość, że jak wyjdę z konkursu, to nie zobaczę pustego i głuchego korytarza. A dodatkowo często było słychać albo śmiech albo jakiś aplauz albo inną sytuację i człowiek ze zwykłej ciekawości szedł zobaczyć, co się dzieje i kto co wyprawia
Nie było po prostu możliwości, żeby się nudzić. Nie wszystkie pokazy, czy też gry wypaliły, ale to już nie z winy organizatorów, tylko sytuacji losowych i/lub uczestników. Ale mimo to i tak nie bardzo odczuwałem braki. A gdyby to były jedyne dodatki? MoI byłoby osamotnione w wielkiej szkole. Pomijam już warsztaty, różne, różniste, na których zawsze coś się działo (sam jedne prowadziłem i wiedziałem, że mi 1h nie wystarczy na podstawki
Na Hussarze tego niestety nie ma. Jest konkurs, są zapowiedzi różnych wydarzeń, ale jak wiemy - w sobotę tego się aż tak nie odczuwało. Wszyscy, dosłownie wszyscy byli na sali. My, czyli CofC, Warsaw Team i cała reszta - wszystko było zorganizowane na sali, to i tak siedzieliśmy. A poza nami kto był? Gapie i goście. Stoisko Wacomu to zawsze miły dodatek i można się pobawić sprzętem, stoisko z figurkami też sprawiło, że można było zajrzeć, a może i wydać parę złotych. Gablotki z produktami MaxMini - to samo. Ale tego trzeba więcej! Rozumiem, że Janusz nie rządzi DK i to też kwestia organizacji i dogadania się, no ale na to my już wpływu nie mamy.
Zdaję sobie sprawę, że na sali wszystko się zmieści: konkurs, speed painting, warsztaty i nawet na upartego dałoby się tam sklepiki wcisnąć. W szkole w Lublinie zwyczajnie jedna klasa = jedno oddzielne wydarzenie i jeśli ktoś chciał coś sobie pooglądać, to musiał ruszyć tyłek i się przejść, nawet piętro niżej/wyżej
Oczywiście Falkon to zupełnie inna bajka, ale jako że odbywało się to razem (tzn,. terminowo, a nie miejscowo), to ludzie wiedzieli, że gdzieś tam, w okolicy jest jeszcze jedna szkoła, w której coś się dzieje i pomimo zimnej pogody - ruszą tyłki i tam pójdą, nawet z samej ciekawości. I to na pewno napędza wiarę, bo gdyby wszystko było w jednym budynku - Falkon i Mad Days - wtedy by ludzie siedzieli także w jednym miejscu.
Sam konkurs był dla malarzy, nic dziwnego. No, dla rzeźbiarzy też, bo przecież kategoria też taka była i super! Na początku było bardzo kichowato w tej kategorii, ale po jakimś czasie posypały się prace i wypaliło
Do czego zmierzam - ano do tego, że sam Janusz, nawet z nami czy bez nas - nie osiągnie tego, bo my się tym zwyczajnie nie zajmujemy, a i tak jesteśmy zajęci cały dzień. Trzeba kontaktu ze środowiskiem graczy, ze sponsorami, sklepami, z fanami, no dosłownie ze wszystkimi, którzy chcieliby/mogliby przyjechać i się wystawić. Szczerze mówiąc, to trochę mnie dziwi fakt, że w Warszawie jest sporo graczy i w WFB i w WH40k, a na takiej imprezie nie ma ich wcale wprowadzonych. Skupiliśmy się na wykręcaniu konkursu, a teraz - kiedy już to mamy - trzeba pomyśleć o pozostałych atrakcjach.
My ze swej strony już chyba więcej nie wyciśniemy, bo daliśmy już wszystko, co mogliśmy dać: konkurs (regulamin, zasady, prowadzenie), fotki, warsztaty, speed painting i inne. Brakuje tylko branżowych i środowiskowych rozrywek, żeby Hussar się nie tyle polepszył, co ROZSZERZYŁ na cały Dom Kultury. Bo jakość konkursu jest. Brakuje otoczki festynowej, a ta z kolei zachęci gości do odwiedzin, sprawi, że będzie to wydarzenie z wieloma atrakcjami - w tym z konkursem malarskim
A jak to zrobić - było już mówione: turnieje, spotkania autorów, malarzy, pokazy, stoiska ze sklepami, może jakieś prelekcje + wideo, wykłady historyczne, prezentacja oręża, WYSTAWY WYSTAWY producentów gier, figurek, może jedną salę przerobić na kino i wstawić wielki telewizor i cały dzień puszczać "Gwiezdne Wojny"/"Władcę Pierścieni" na z DVD/Blu-Ray. Owszem, niektóre atrakcje mogą być drogie, ale inaczej się nie ściągnie chętnych.
Tak, mówię o tym, by Weekend z Fantasy rozrastał się w kierunku Falkonów i innych takich. Ale to może być baaaaardzo ciężki do zrobienia. Na razie wystarczyłoby dogonić Mad Days, tak jak MoI goni Hussara. Widzicie to, bo ja od razu zauważyłem
Nie wiem, czy pozostawienie Hussara w obecnej postaci cokolwiek zmieni. Może jedynie przyjazd gości z zagranicy? Nie wiem...
Poza tym po powrocie z Hussara miałem przyjemność przeczytać na innym forum wypowiedź gracza WH40k, który stwierdził wprost, że brakowało mu kategorii "Pojedynek", "Regiment/Squad". czy też "Pojazd". No cóż, może faktycznie warto by znów zaryzykować? Może zjawi się więcej osób z tymi modelami? Może trzeba zachęcić ludzi od modelarstwa historycznego/redukcyjnego?
Ale wracając: wiem - łatwo się mówi, bo nie jest tak hop-siup ściągnąć pisarza, czy malarza. W Lublinie spotkałem nawet p. Artura Szyndlera, który pokazywał Dreadfleeta. A czy w Warszawie nie można by czegoś wyczarować?
Konkurs może być otwarty, ale czemu by nie wystawić sklepu GW? Do tego Ścibora, który się pojawił w Lublinie, na razie co prawda z gablotką, ale może byłaby możliwość wystawienia stoiska? Ludzie się w Lublinie pytali (ba, ja sam też się pytałem!), czy już od razu nie można by czegoś kupić. Zainteresowanie jak widać było.
Marcelle (zwycięzca w kat. "Rzeźba") zaczyna ze swoją stronką (już wizytówkę widziałem), na razie początki, ale prace w galerii konkursowej można pooglądać.
https://www.blackunicorn.eu/
Kolejna firma się nam szykuje, a kto wie - może za rok już będzie miał towar do sprzedaży?
Wiecie, takie imprezy masowe, jak Falkon, czy inne PGA wyglądają dokładnie tak, jak za czasów mojego dzieciństwa przeróżne festyny: straganiki z wiatraczkami, wesołe miasteczko, baloniki, wata cukrowa, trąbki, wyścigi w workach i inne takie. A PGA i Falkon to takie właśnie odpowiedniki: konsole, karcianki, planszówki, stoiska z grami i figurkami, symulatory, darmowe Red Bulle od sponsorów (na Mad Days 2 dziewczyny biegały po szkole i rozdawały puszki), standy, reklamy, plakaty i w ogóle kolorowy świat. Jarmark różności
MoI na pewno było równie udane, jak i Hussar (gabloty, nagrody, statuetki, jury, fotki, sala). Ale MoI to część Mad Days, na którym wiele się działo, a podczas Weekendu z Fantasy - trochę mniej, a na pewno nie z taką pompą.
I tak ja to widziałem. Zresztą po zdjęciach widać, że nie siedziałem wciąż w klasie konkursowej, a powrót do domu przełożyłem o jeden dzień, bo koniecznie chciałem zaliczyć Falkon, zwłaszcza że dla mnie to kawał drogi do Lublina. Nie wiem, ile nowości przekazałem, ale na pewno jest to relacja z pierwszej ręki i zwykłe wrażenia i spostrzeżenia
Także Janusz - rozszerzaj imprezę, bo tylko tego brak. Hussar jest już dociśnięty na maksa, skoro naszym problemem jest robienie lepszych fotek i ustawienie oświetlenia...
Nie wiem, czy to wszystko sprawi, że będzie większe zainteresowanie konkursem, ale chyba warto o to zawalczyć
Re: [PL] Hussar 2011 - Warszawa, 22.10.2011
Na tyle, na ile udalo mi sie o tej porze nocy przeczytac post Slawola ze zrozumieniem, w wiekszosci potwierdza on to co probowalam napisac wskrocie, a najwyrazniej musze rozwinac.
Tak Ignis, wiem ze Moi bylo czescia MD, ale o ile wiem samo MD nie bylo organizowane przypadkowo w tym samym czasie jak Falcon, i raczej nie bylo organizowane przez ludzi totalnie oderwanych od fandomu... Tego sie po prostu nie da zrobic, zeby w lubelskim swiatku znalezc graczy, ktorzy nie maja nic wspolnego z szeroko pojetym ruchem s-f czy jak to tam chcemy nazwac.
A sam Falcon, ktory rok z rzedu byl ogranizowany jako impreza ogolnopolska?? Pytam bo nie wiem dokladnie, ale wydaje mi sie ze mieszkalam wtedy jeszcze w Swidniku, czyli dobre pare latek zbierania doswiadczen w organizacji tego typu imprez, by sie nazbieralo (poza tym nie zapominajcie, ze mniej wiecej ci sami ludzie organizowali (lub pomagali w organizacji) ktoregos z Polconow).
Co do sprzedawcow, wystawcow, roznych autorow i Szyndlera, to nie problem sciagnac ich na tak ugruntowana impreze (swoja droga F tez przezywal wzloty i upadki na przestrzeni lat) ale napewno sa sie to tez zorganizowac w Wawie:) Nie sadze, zeby np gosciom of Fabryki Slow tak sie juz w dupach poprzewracalo od bycia waznymi wydawcami, zeby nie chcieli pogdac o promocji podczas weekendu
Do tej pory zakladalam, ze Janusz byl odpowiedzialny tylko za ten wycinek Weekendu z Fantastyka, ktory zawieral Hussara, a reszta dziala sie jakby poza jego wplywem. Ale mozliwe, ze to bledne rozumowanie. A jesli tak, to zawazylo ono na kilku moich wypowiedziach w tym temacie.
ehh, musze leciec tyrac na chlebek;/
peace
m
Tak Ignis, wiem ze Moi bylo czescia MD, ale o ile wiem samo MD nie bylo organizowane przypadkowo w tym samym czasie jak Falcon, i raczej nie bylo organizowane przez ludzi totalnie oderwanych od fandomu... Tego sie po prostu nie da zrobic, zeby w lubelskim swiatku znalezc graczy, ktorzy nie maja nic wspolnego z szeroko pojetym ruchem s-f czy jak to tam chcemy nazwac.
A sam Falcon, ktory rok z rzedu byl ogranizowany jako impreza ogolnopolska?? Pytam bo nie wiem dokladnie, ale wydaje mi sie ze mieszkalam wtedy jeszcze w Swidniku, czyli dobre pare latek zbierania doswiadczen w organizacji tego typu imprez, by sie nazbieralo (poza tym nie zapominajcie, ze mniej wiecej ci sami ludzie organizowali (lub pomagali w organizacji) ktoregos z Polconow).
Co do sprzedawcow, wystawcow, roznych autorow i Szyndlera, to nie problem sciagnac ich na tak ugruntowana impreze (swoja droga F tez przezywal wzloty i upadki na przestrzeni lat) ale napewno sa sie to tez zorganizowac w Wawie:) Nie sadze, zeby np gosciom of Fabryki Slow tak sie juz w dupach poprzewracalo od bycia waznymi wydawcami, zeby nie chcieli pogdac o promocji podczas weekendu
Do tej pory zakladalam, ze Janusz byl odpowiedzialny tylko za ten wycinek Weekendu z Fantastyka, ktory zawieral Hussara, a reszta dziala sie jakby poza jego wplywem. Ale mozliwe, ze to bledne rozumowanie. A jesli tak, to zawazylo ono na kilku moich wypowiedziach w tym temacie.
ehh, musze leciec tyrac na chlebek;/
peace
m
Impossible is Nothing!!
Twisted Brushes
Twisted Brushes
Re: [PL] Hussar 2011 - Warszawa, 22.10.2011
Sławol, to chyba był rekordowy post, prawda?
Ale też bardzo dobry, bo uczciwie opisujący to co zauważyłeś i co nas wszystkich dotyczy.
Sam muszę przyznać, że miło wspominam to, jakie wrażenie robił GD będący częścią PGA w Poznaniu. Pewnie, było głośno, było tłoczno. Może nawet "zbyt" dla niektórych. Ale to robiło wrażenie rozmachu. Było czym się zająć, ludzi było sporo, a ogłoszenie wyników wyglądało prawie jak duży wiec wyborczy!
Obawiam się jednak, że w obecnej sytuacji Janusz (czy też Janusz i inni) może mieć problem ze zmianą formatu i ram imprezy jako całości, biorąc pod uwagę ogólne trudności z jakimi musiał walczyć przy organizacji Hussara.
Zaletą Hussara jest moim zdaniem:
* Lokalizacja (łatwiej ludziom zjechać się do Warszawy niż do Lublina. I to mówię o Polakach, bo dla gości z zagranicy to już w ogóle wielka różnica). Nie wiem co można zrobić z MoI żeby przełamać to ograniczenie...
* Tradycja/marka. Obecnie jest jeszcze przewagą, ale za 2-3 lata różnica "stażu" będzie kompletnie niezauważalna, a marka - okaże się...
* Sponsoring CMON. Ale nie można założyć że utrzyma się w kolejnych latach. A o ile się utrzyma, to duża szansa jest na to, że dostanie go największy konkurs - czyli Hussar może na to liczyć tylko jeśli pozostanie największy.
Wsparcie lubelskiego fandomu, który jest do dyspozycji na miejscu to ogromna pomoc w organizacji eventu. Jest to po prostu grupa ludzi, w których interesie leży zorganizowanie fajnej imprezy. Problemem będzie to tylko jeśli impreza miałaby zmienić lokalizację...
Nie zapominajmy także, że część prac na MoI to byli "spadochroniarze" z Hussara oraz - co ważne - prace Hussarowych sędziów. Cóż, coś za coś - chce się mieć takie jury, to nie będzie się miało ich prac. Chyba, że w pozakonkursowej gablotce.
Pamiętajmy też, że ludzie mogą tylko pomalować określoną ilość prac rocznie, pojechać na ograniczoną liczbę konkursów. Musząc dokonywać wyborów, prawdopodobnie wybiorą ten konkurs, który wysunie się na prowadzenie. Zresztą tak będzie najkorzystniej dla środowiska, bo powstanie jeden dominujący, główny "ogólnopolski" konkurs. Nieważne który to będzie, ale myślę, że utrzymanie stanu "mamy prawie tyle konkursów co malarzy" nie wyjdzie środowisku na korzyść.
Ale też bardzo dobry, bo uczciwie opisujący to co zauważyłeś i co nas wszystkich dotyczy.
Sam muszę przyznać, że miło wspominam to, jakie wrażenie robił GD będący częścią PGA w Poznaniu. Pewnie, było głośno, było tłoczno. Może nawet "zbyt" dla niektórych. Ale to robiło wrażenie rozmachu. Było czym się zająć, ludzi było sporo, a ogłoszenie wyników wyglądało prawie jak duży wiec wyborczy!
Obawiam się jednak, że w obecnej sytuacji Janusz (czy też Janusz i inni) może mieć problem ze zmianą formatu i ram imprezy jako całości, biorąc pod uwagę ogólne trudności z jakimi musiał walczyć przy organizacji Hussara.
Zaletą Hussara jest moim zdaniem:
* Lokalizacja (łatwiej ludziom zjechać się do Warszawy niż do Lublina. I to mówię o Polakach, bo dla gości z zagranicy to już w ogóle wielka różnica). Nie wiem co można zrobić z MoI żeby przełamać to ograniczenie...
* Tradycja/marka. Obecnie jest jeszcze przewagą, ale za 2-3 lata różnica "stażu" będzie kompletnie niezauważalna, a marka - okaże się...
* Sponsoring CMON. Ale nie można założyć że utrzyma się w kolejnych latach. A o ile się utrzyma, to duża szansa jest na to, że dostanie go największy konkurs - czyli Hussar może na to liczyć tylko jeśli pozostanie największy.
Wsparcie lubelskiego fandomu, który jest do dyspozycji na miejscu to ogromna pomoc w organizacji eventu. Jest to po prostu grupa ludzi, w których interesie leży zorganizowanie fajnej imprezy. Problemem będzie to tylko jeśli impreza miałaby zmienić lokalizację...
Nie zapominajmy także, że część prac na MoI to byli "spadochroniarze" z Hussara oraz - co ważne - prace Hussarowych sędziów. Cóż, coś za coś - chce się mieć takie jury, to nie będzie się miało ich prac. Chyba, że w pozakonkursowej gablotce.
Pamiętajmy też, że ludzie mogą tylko pomalować określoną ilość prac rocznie, pojechać na ograniczoną liczbę konkursów. Musząc dokonywać wyborów, prawdopodobnie wybiorą ten konkurs, który wysunie się na prowadzenie. Zresztą tak będzie najkorzystniej dla środowiska, bo powstanie jeden dominujący, główny "ogólnopolski" konkurs. Nieważne który to będzie, ale myślę, że utrzymanie stanu "mamy prawie tyle konkursów co malarzy" nie wyjdzie środowisku na korzyść.
Re: [PL] Hussar 2011 - Warszawa, 22.10.2011
Po pierwsze szczerze się zastanawiam co jest lepsze, konkurs stricte malarski który jest głównym gwoździem programu, czy konkurs w ramach większej imprezy? Czy faktycznie nam jako organizatorom powinno zależeć na gawiedzi...Z jednej strony pewnie tak bo reklamujemy i zarażamy innych naszym hobby. Z drugiej, czy takie właśnie jest założenie przy organizacji takiego konkursu?
Poważnie myślimy tu o zmianie terminu i odłączeniu się jako Mad Days od Falkonu. Bo co tu dużo mówić, jasne są plusy bo to marka która przyciąga ludzi. Z drugiej strony jednak nasza impreza (MD) czyli dla falkonowców po prostu blok bitewniakowy została potraktowana po macoszemu, z góry narzucono nam miejscówkę, z promowaniem też było różnie, nie wspomnę o zainteresowaniu, byliśmy jednak na uboczu Falkonu i to pod różnymi względami.
Prawda jest też taka że organizacja takiej imprezy pochłania ogromną ilość czasu i energii, bo o ile na samej imprezie mamy tą pomoc ludzi którzy są pod nami to przed imprezą wszystko co trzeba załatwić, rozplanować itp. należy już tylko do nas, czyli 2,3 osób. Ja bym chciała w następnym roku na początku czerwca zrobić 2 edycję MD ale szczerze to nie wiem czy będzie czas bo jest jeszcze życie, tak.
Co do lokalizacji Lublina to niestety masz słuszność Mahoń, czasem to aż boli.
Co do tak zwanych spadochroniarzy. Jak mam być szczera to jeśli są to prace na poziomie, a tak w tym roku było jak najbardziej, to mnie to nie przeszkadza w żadnej mierze. Jasne chcielibyśmy żeby ludzie pomalowali coś specjalnie na nasz konkurs, ale wybrzydzać nie będziemy. A było też sporo prac których na Hussarze nie było
Co do ilości konkursów, nie uważam żeby 3 konkursy były dużą ilością, przynajmniej środowisko zaczyna się aktywizować. A 3 wyjazdy w rozsądnych odstępach czasu to nie jest tak wiele, zresztą wystarczy popatrzeć na warsaw team oni tam nie wybierają tylko jeżdżą na wszystkie 3 i chwała im za to. Wydaje mi się że tylko z wygodnictwa tak mówimy, eee ja to tylko jeden wybiorę...ale to tylko moje zdanie. Czy 1 duży konkurs będzie korzystniejszy? Mam wątpliwości, nie lepiej mieć więcej konkursów o silnej pozycji tak żeby przyciągnąć w końcu cudzoziemców do Polski, pokazać że tu też się coś dzieje, a nie jest 1 konkurs na krzyż. Tym bardziej że GS ma na to dużą szanse jeśli uda się to o czym pisał Sławol.
Poważnie myślimy tu o zmianie terminu i odłączeniu się jako Mad Days od Falkonu. Bo co tu dużo mówić, jasne są plusy bo to marka która przyciąga ludzi. Z drugiej strony jednak nasza impreza (MD) czyli dla falkonowców po prostu blok bitewniakowy została potraktowana po macoszemu, z góry narzucono nam miejscówkę, z promowaniem też było różnie, nie wspomnę o zainteresowaniu, byliśmy jednak na uboczu Falkonu i to pod różnymi względami.
Prawda jest też taka że organizacja takiej imprezy pochłania ogromną ilość czasu i energii, bo o ile na samej imprezie mamy tą pomoc ludzi którzy są pod nami to przed imprezą wszystko co trzeba załatwić, rozplanować itp. należy już tylko do nas, czyli 2,3 osób. Ja bym chciała w następnym roku na początku czerwca zrobić 2 edycję MD ale szczerze to nie wiem czy będzie czas bo jest jeszcze życie, tak.
Co do lokalizacji Lublina to niestety masz słuszność Mahoń, czasem to aż boli.
Co do tak zwanych spadochroniarzy. Jak mam być szczera to jeśli są to prace na poziomie, a tak w tym roku było jak najbardziej, to mnie to nie przeszkadza w żadnej mierze. Jasne chcielibyśmy żeby ludzie pomalowali coś specjalnie na nasz konkurs, ale wybrzydzać nie będziemy. A było też sporo prac których na Hussarze nie było
Co do ilości konkursów, nie uważam żeby 3 konkursy były dużą ilością, przynajmniej środowisko zaczyna się aktywizować. A 3 wyjazdy w rozsądnych odstępach czasu to nie jest tak wiele, zresztą wystarczy popatrzeć na warsaw team oni tam nie wybierają tylko jeżdżą na wszystkie 3 i chwała im za to. Wydaje mi się że tylko z wygodnictwa tak mówimy, eee ja to tylko jeden wybiorę...ale to tylko moje zdanie. Czy 1 duży konkurs będzie korzystniejszy? Mam wątpliwości, nie lepiej mieć więcej konkursów o silnej pozycji tak żeby przyciągnąć w końcu cudzoziemców do Polski, pokazać że tu też się coś dzieje, a nie jest 1 konkurs na krzyż. Tym bardziej że GS ma na to dużą szanse jeśli uda się to o czym pisał Sławol.
Re: [PL] Hussar 2011 - Warszawa, 22.10.2011
może napisałem zbyt skrótowo
ze spadochroniarzami chodziło mi o to że z jednej strony jest to dobre, bo zwiększa liczbę prac, a z drugiej złe, bo ogląda się często te same prace. trochę jak Alvarezwawa i jego nieśmiertelne i niemal niezmienne od kilku lat zgłoszenia. Nie poszło na GD? Wystawię na SoD. Nie poszło na SoD? Wystawię na Hussarze....
Oczywiście zdarza się to także na innych konkursach (GD) i wcale mnie nie dziwi, bo jak ktoś włożył w swój model sporo pracy, to będzie go woził aż coś wygra albo skońćzą się konkursy...
ze spadochroniarzami chodziło mi o to że z jednej strony jest to dobre, bo zwiększa liczbę prac, a z drugiej złe, bo ogląda się często te same prace. trochę jak Alvarezwawa i jego nieśmiertelne i niemal niezmienne od kilku lat zgłoszenia. Nie poszło na GD? Wystawię na SoD. Nie poszło na SoD? Wystawię na Hussarze....
Oczywiście zdarza się to także na innych konkursach (GD) i wcale mnie nie dziwi, bo jak ktoś włożył w swój model sporo pracy, to będzie go woził aż coś wygra albo skońćzą się konkursy...




