Hmmm a skąd mam wiedzieć co tym razem autor chciał powiedzieć przez "To tabletop"?Nameless wrote:nie zgadzam sie Mahon z pierwsza czescia.pisanie "nie bijcie to tylko tabletop" jest dla mnie absurdem. jak ktoś nie chce krytyki - niech nie wystawia na nią swoich prac. owszem, krytyka przyjmuje różne formy, ale jeśli ktoś prezentuje swoje dzieło - musi liczyć się z krytyką.
1. jest to sprecyzowanie warunkow tworzenia. Zapobiega to zbednym komentarzom i dyskusjom bo juz wiadomo, ze z czegos swiadomie malarz zrezygnowal.
2. oprocz techniki jest jeszcze sporo do skomentowania. Mozna sprawdzic czystosc malowania, zestawienie kolorow, klimat pracy.
3. prace nie zawsze pokazuje sie w oczekiwaniu na krytyketraktuje fora nie tylko jako kolko artystyczne, gdzie koledzy artysci pomoga mi sie poprawic, ale takze jak spotkanie kumpli, ktory ogladaja polke z figurkami
Ja również odnoszę wrażenie, że w ten sposób autor chce wytłumaczyć wszelkie niedociągnięcia ... a skoro tak, to ja nie mam nic do powiedzenia. Uważam że jeśli komuś nie chce się przedstawić co i dlaczego tak pomalował, na co jego zdaniem żal mu było czasu i co jego zdaniem w tym modelu było warte uwagi ... to czemu ja mam się rozpisywać? Skoro nawet jego - autora zdaniem, nie warto się nad tym rozwodzić ...
Lubię jak ludzie opisują swoje działania, bo wtedy dyskusja zachodzi dużo głębiej niż:
X- "to tabletop"
Y- "no jak na tabletop to extra"
Z- "do dupci Ci wyszło"
X- "przecież pisałem, że to tabletop"
Fajnie jest oglądać nie wyśrubowanie prace na forum, bo łatwo jest znaleźć przedmiot niełaski, bądź łaski
Jednak wracając do tematu, to nie uznaję określenia "tabletop", bo obecnie to nie oznacza już niczego ... tzn. to znaczy już wszystko
(nie chciało mi się, nie wyszło mi, praca dla kogoś, figurka do grania, ...itp.)
Polski słownik posiada wszystkie słowa jakimi można opisać swoje osiągnięcia i niedociągnięcia, i tak samo przeznaczenie takiej miniaturki.
A co do obecnego poziomu na stołach bitewnych, to ... nie mam zdania?
Fajnie, że coraz ładniej się na nich dzieje. Zgadzam się z deadem - fajniej się walczy z atrakcyjną wizualizacją wspólnych strategii... bo gdyby nie o nią - ową wizualizację chodziło, to można by się było ograniczyć do kostek i rozpiski
Na malowanie figurek do grania patrzę jak na własny wygląd.
Jak się nigdzie nie wybieram, to co kogo obchodzi co mam na sobie
ale jak idę do teatru, czy restauracji, to wypada się dostosować i prezentować sobą pewną kulturę osobistą.
Jak ktoś nie chce malować i nie stać go na zapłacenie i nie przeszkadza mu metal na stole (bądź przesprejowana armia ) to niech nie wychyla się z nią na turnieje. Ja w dresie nie poszła bym do teatru.
Ale to moje - babskie podejście ... możecie swobodnie napisać, że jestem w błędzie





