Ja też niczego nie używam. Wychodzę z założenia, że jak nałożę podkład sprayem, później milion kolorów i tyle samo dodatków na podstawkę, to żaden robal nie będzie chciał gryźć takiej ilości chemii
Serio. Jakoś nie zwracałem i nie zwracam na to uwagi. Na początku tylko korę osuszam porządnie (bo często jest wilgotna prosto z ziemi) na kaloryferze albo na gazecie na słońcu na balkonie (zależy od pory roku), potem "oczyszczam" z ziemi i ze śmieci starą szczoteczką do zębów (przy okazji sprawdzam, czy nie ma tam gdzieś jakichś lokatorów), które odpadają od samego dotyku i tyle. Jak już mi zostaje czysty kawałek, to gruntuję farbą i to wszystko.
No ja po prostu jak biorę korę z krzaczków przy ulicy to jakoś tam nic żyć nie chce Może przed wykorzystaniem danego kawałka kory to wymocz go przez dobę lub dwie w słoiku z wodą a potem wysusz na słońcu. Wydaje mi się ,że zamieszkujące go robaczki tego by nie przeżyły.
Nigdy nawet nie pomyślałem o tym problemie .Jak wybieram się do lasu to znajduje jakiś duży kawałek , a jak się nie rozpada w rękach to znaczy że nie ma robaków i nie jest zgniły więc go biorę i od razu na podstawkę .
BTW niedługo kwitną brzozy , muszę się zaczaić na nasionka