[PL] Games Workshop [Finecast Typhus] - 26.11.12 - recenzja.

Tu możemy rozmawiać o ciekawych produktach przydatnych w naszym hobby, o tym co chcielibyśmy zobaczyć, co nam się nie podoba...
Post Reply
Slawol
Perpetuum Mobile
Perpetuum Mobile
Posts: 6075
Joined: 27 Feb 2007, o 20:47
Location: Gorzów Wlkp./Poland

[PL] Games Workshop [Finecast Typhus] - 26.11.12 - recenzja.

Post by Slawol »

Witajcie!

Wreszcie nareszcie mam okazję pomalować model z Finecastu. Nie wiem, czy się cieszyć z tego powodu, czy płakać, ale o tym za chwilę...

Jest to oczywiście zlecenie dla klienta, jeden z moich ulubionych modeli, do tego Nurgle. Typhus jaki jest, każdy widzi ;)

ImageClick to see full-sized image

Model żywiczny, przez co powinien być dokładniej wykonany. Wzór metalowy został wyprodukowany już dość dawno i należy do lepszych wyrobów GW - o ile dobrze pamiętam.

Pakowanie

Model zapakowany jest w przezroczyste pudełko, typowe dla nowych modeli GW z linii Finecast i nie tylko. Wewnątrz znajdziemy 2 ramki z modelem, podstawkę oraz okładkę ze zdjęciem pomalowanego wyrobu. Opakowanie jest niezłe, powinno wytrzymać zwykłą podróż pocztą, jeśli oczywiście zostanie dodatkowo zabezpieczone. Zostaje jednak daleko w tyle, jeśli porównać to do firmy Andrea Miniatures, która to pakuje swoje figurki ciasno w gąbkę i dopiero w kartoniki. Za tę cenę można by się także i tutaj spodziewać lepszego zabezpieczenia. No ale nie można mieć wszystkiego wszędzie...

Całość prezentuje się tak:

ImageClick to see full-sized image

Model

Jak już wcześniej wspomniałem, części do modelu znajdują się na dwóch ramkach żywicznych. Jest ich w sumie 6: korpus modelu, głowa/hełm, plecak z organicznymi rurami, kosa, mały nurgling na podstawkę oraz sama podstawka, okrągła 40mm. Całość sprawia niezłe wrażenie na pierwszy rzut oka, ale to wrażenie szybko niestety pryska. Po zapoznaniu się z tym, co zawierają ramki, mogę wyszczególnić grzechy główne - na zdjęciach oznaczone czerwonymi strzałkami:

- wygięta ramka z kosą, niezbędne będzie prostowanie w ciepłej wodzie i doprowadzenie do prawidłowego kształtu,

ImageClick to see full-sized image

- zbyt duża liczba kanalików wlewowych do poszczególnych części, co może sprawić sporo kłopotów zwłaszcza początkującym hobbystom. Do tego są doprowadzone w bardzo nietrafionych miejscach, przez co utrudnią wycinanie i późniejszą obróbkę elementów...

ImageClick to see full-sized image
ImageClick to see full-sized image

- niedolane elementy w kilku miejscach. Tragedia, jednak się trafiło. Pomijam dziurki, które same w sobie nie są trudne do wypełnienia (ba, nawet ich nadmiar Nurglowi nie zaszkodzi :mrgreen:), ale z tyłu prawej nogi na pancerzu jest wielki wżer w miejscu wzmocnienia. To już może być problem przy modelowaniu, ale wprawniejsi modelarze powinni sobie i z tym poradzić,

ImageClick to see full-sized image

- masa paprochów i śmieci, które psują ocenę estetyczną modelowi, do tego są bardzo nieprzyjemnie rozmieszczone, co wymusi dokładną i powolną obróbkę. jest tego trochę na zewnątrz modelu, ale także w postaci zaślepek w miejscach, które powinny mieć prześwit. Dostać się tam będzie trudno, potrzebny będzie nożyk z cienkim ostrzem,

ImageClick to see full-sized image
ImageClick to see full-sized image

- kiepskie spasowanie kosy z modelem, tj. dłoni z przedramionami. Nie ma takiej możliwości, by to dobrze dopasować, chyba że na ciepło rozciągniemy model. Dłonie są po prostu za szeroko rozstawione w stosunku do przedramion. Sprawdziłem to już po wyprostowaniu kosy w ciepłej wodzie. Nie pasowała wtedy, nie pasuje po prostowaniu także. Można tylko westchnąć i spróbować pójść na kompromis, przesuwając nieco kosę względem modelu tak, by obie dłonie jakoś częściowo wchodziły na przedramiona. Oczywiście najlepiej wspomóc się sztyftami.

- no i tradycyjne moldy, bo tego zabraknąć nie mogło. Nie ma ich wiele, ale z racji samego kształtu modelu - są wredne i uciążliwe do usunięcia. Pojawiają się w różnych miejscach, nie tylko na kosie,

ImageClick to see full-sized image

- nadlewy na samym modelu, dosłownie. W kilku delikatnych miejscach widoczne są wlane fragmenty żywicy, które trzeba podciąć, wyciąć, wyszlifować, by pozostawić właściwy kształt.

Pufff... I to chyba tyle. Nie znaczy to oczywiście, że model jest totalnie beznadziejny. Ma parę plusów, a do najważniejszych można zaliczyć dokładność detali (tych, które nie zostały źle odlane), ich bogactwo i delikatność. Poza tym spasowanie elementów na sucho także jest całkiem niezłe (poza tą nieszczęsną kosą), więc przy odpowiednim nakładzie pracy da się coś z tym modelem zrobić. Praca na pewno dla cierpliwych.

Podsumowanie
No i cóż... Podobno idzie nowa fala FC i nowa jakość, ale widocznie nie dane mi było się jeszcze o tym przekonać. Typhus w moim przypadku jest modelem ze zbyt dużą liczbą błędów, by się nim zachwycać. Niestety, ale nie tego oczekuje się za cenę 75zł. Po dłuższym zastanowieniu mogę stwierdzić, że jest to chyba dla mnie najgorszy model Games Workshop, jaki do tej pory dane mi było mieć w rękach i skutecznie zniechęca mnie to do zakupu modeli FC. Szkoda, bo temat jest świetny.

Ocena końcowa: 5/10.

P.S. Dziękuję Ewie z Przystani Gier w Gorzowie Wlkp. za sprowadzenie modelu :)

Edit: pomalowaną wersję można zobaczyć tutaj.
Pozdrawiam/Best regards
Sławomir Borysowski

Image

Let’s put a smile on that face!
Post Reply